czwartek, 20 września 2012
KsenofiLUNA
- Chyba jestem chora- Luna ledwo mówiła, tak bardzo miała podrażnione gardło.
- Musisz iść do Skrzydła Szpitalnego- powiedziała dobitnie Ginny, jej nowa i jedyna przyjaciółka.
- Nie, nie, to mi i tak nie pomoże... Czy mogłabyś mi podać pióro i pergamin?
Ginny zrobiła, o co ją poproszono, a Luna zaczęła coś z wysiłkiem pisać.
- Co piszesz?- zaciekawiła się Ginny.
- List do tatusia. Musi mi przysłać napar z tykwobulwy, to świetne lekarstwo na wszystko. I w dodatku jest bardzo smaczny. Będziesz musiała go spróbować...
Ginny nie była przekonana, czy chce próbować czegoś, co zrobił ojciec jej pokręconej przyjaciółki, ale mądrze to przemilczała...
- Dobrze, skończyłam. Mogłabyś to teraz zanieść do sowiarni i wysłać?
...
- No, mówiłam, że to mi pomoże- ucieszyła się Luna, kiedy następnego dnia, po wypiciu naparu z tykwobulwy i przespaniu kilku godzin wstała, czując się już dużo lepiej. - Może jednak się napijesz? Naprawdę bardzo smaczne- namawiała przyjaciółkę.
- No dobrze...- Ginny miała już dość tego tematu. Postanowiła spróbować i mieć to za sobą...
- Tfu!- Ginny aż się zapluła.- Ohydztwo! Jak można to pić!?
- Nie wiem, o co Ci chodzi. Mnie smakuje.
No, ale Luna zawsze była jakaś dziwna...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz